środa, 4 grudnia 2013

"Poczytaj mi mamo" seria rodem z PRL-u

Seria ta jest najstarszą i najobfitszą serią jaka ukazała się w Polsce. W 2003 roku wydawnictwo Nasza Księgarnia po kilkunastoletniej nieobecności na rynku postanowiła wznowić serię, nadając jej nowe oblicze. 
Została stworzona w 1951 roku zgodnie z hasłem, że księgi mają zbłądzić pod strzechy. Początkowo wydawana była w formacie zeszytu nutowego, na zgrzebnym, gazetowym papierze, miała ogromne nakłady, bardzo niską cenę i oczywiście, rozbudowane zadania ideologiczne. Socrealistyczne czytanki jednak stosunkowo szybko straciły zainteresowanie, a seria pozostała. Zaczęły się w niej pojawiać utwory lepiej przystosowane do psychiki dziecka, może nie zawsze najwyższego lotu, lecz już znacznie sympatyczniejsze.
W większości książeczek drukowano utwory autorów rodzimych, ale bywały też teksty autorów obcych. Do rekordzistów serii zaliczali się tacy autorzy polscy, jak m.in. Czesław Janczarski, Lucyna Krzemieniecka, Jadwiga Korczakowska, Helena Bechlerowa, Stanisław Aleksandrzak, a więc osoby bardzo blisko związane z wydawnictwem czy nawet w nim zatrudnione. Czytajka ta była typowym drukiem ulotnym - po przeczytaniu nadawała się właściwie tylko do wyrzucenia, nie można było jej ustawić na półce, nie gromadzono jej w bibliotekach, nie miała usztywnionych okładek - ot, po prostu broszurka, którą można było dziecku przeczytać w podróży czy jakiejś poczekalni, a potem bez żalu się jej pozbyć.Trudno się dziwić, że nikt już dziś nie pamięta tytułów, autorów, a już tym bardziej treści poza utworami należącymi do klasyki, jak na przykład nieśmiertelny Chory kotek Jachowicza. Ze względu na małą objętość książeczki, która dawała autorom niezbyt wielkie szanse na rozwinięcie skrzydeł, nieraz z konieczności bywały to utwory błahe.

Dopiero, w 1974 roku, doczekała się nowego formatu i nieco wyższego standardu edytorskiego (m.in. kartonową okładkę). Powiększono objętość poszczególnych książeczek, a gromadzenie tekstów do serii następowało drogą konkursów. Wpłynęło wówczas sporo ciekawych utworów, znanych i czytanych do dziś, jak choćby Danuty Wawiłow, Wandy Chotomskiej czy Małgorzaty Musierowicz, które znacznie podniosły rangę poczytajek. Jednak stopniowo pojawiało się coraz więcej konkurentów dla serii, a już po przełomie wydawniczym lat 89/90. było ich co niemiara. W dodatku nawet udoskonalona w latach 70 szata graficzna serii nie mogła już stawać w szranki z książeczkami nowej generacji i w ten sposób epoka starych poczytajek przeszła do historii. Obecne wznowienie funkcjonuje już na całkiem innych zasadach, a choćby z tego względu, że trafi do czytelnika wychowywanego w zupełnie nowych warunkach cywilizacyjnych. 


Atutem serii może być bez wątpienia sentyment, jaki po niej pozostał w społecznej pamięci. Utrwalony w szerokiej świadomości znak firmowy serii ma wielką wartość handlową, tym bardziej, że wpisuje się w popularne dziś hasło Cała Polska czyta dzieciom, stanowiące jakby jego uzupełnienie. Na pewno walorem książeczek może być ich "literackość", to znaczy fakt, że liczą się w nich nie tylko obrazki, ale przede wszystkim to, że z przyjemnością można za ich pośrednictwem obcować z dobrą polszczyzną. Nowe poczytajki wydają się być przystosowane do procesu głośnej lektury - teksty są rytmiczne, melodyjne, łatwo dają się artykułować i interpretować.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz