NAJWAŻNIEJSZE NAGRODY LITERACKIE 2016 ROKU – PODSUMOWANIE
Każdego roku do rąk pisarzy trafiają dziesiątki – o ile nie setki – najrozmaitszych nagród literackich. Są nagrody przyznawane za pojedyncze powieści (Nike, Angelus), są też takie, które przyznaje się za całokształt (Nobel). Niektóre, jak w przypadku Nike, dedykowane tylko obywatelom danego kraju (w tym przypadku: Polski), inne, jak w przypadku Angelusa – obywatelom określonej grupy krajów (Angelus zaś, konkretnie biorąc, stanowi nagrodę dla pisarzy z państw dawnego Bloku Wschodniego). Jeszcze inne, jak choćby, np., Nagrodę Bookera, przyznaje się pisarzom piszącym w określonym języku (np. angielskim) albo, osobno, na dany język tłumaczonym. W końcu: są nagrody, które otrzymują osoby w określonym wieku (Nagroda Fundacji Kościelskich – do 35 roku życia) albo za debiut. Idąc dalej: są nagrody za prozę i nagrody za poezję. Są też nagrody łączone. Część z nich przyznaje się tylko za życia, inne – również pośmiertnie. Dalej jeszcze: są nagrody dla gatunków. Są nagrody za kryminał (np. Nagroda Wielkiego Kalibru) i nagrody dla fantastów (Zajdel). Jest ich bardzo, bardzo dużo. Nie sposób podsumować w jednym tekście wszystkiego, co miało miejsce w 2017 roku, wszystkich nagród literackich, wszystkich nagród, które w tym czasie przyznano, chcę skupić się na tym, co dla mnie, osobiście, jest najważniejsze, na nagrodach, które śledzę, czasami zaś – również obstawiam w zakładach. Są to nagrody z różnych półek – od literatury pięknej po literaturę gatunkową, od polskiej – po amerykańską. Tym, co łączy poszczególne punkty niniejszego zestawienia, jest pasja do literatury (a także, co, jak sądzę, oczywiste, pasja do komentowania). Jeżeli bowiem jest coś, co można zrobić z faktem, iż ten a ten bądź ta a ta dostała taką to a taką nagrodę literacką – to (no cóż!) rzecz skomentować. Fakt się dokonał: cóż innego pozostaje?

Zestawienie przedstawiam w porządku alfabetycznym, tam, gdzie mogę, opatrując rzecz komentarzem (o plusach i minusach danej decyzji). (Zwróćcie też, proszę, uwagę, iż nie posługuję się przeważnie pełną, ale skróconą nazwą danej nagrody – zamiast pisać o Nagrodzie Nobla w dziedzinie literatury, piszę po prostu: Nobel. Zamiast Nagroda Literacka Europy Środkowe Angelus – po prostu Angelus. Tak też zorganizowany jest tekst.)

PODSUMOWANIE

Angelus (nagrodzony: Varujan Vosganian – za powieść Księga szeptów)
Z plusów: Księga szeptów to księga wspaniała. Nie tak wspaniała, jak Księgi Jakubowe, nagrodzona rok temu powieść Olgi Tokarczuk, niemniej: wspaniałe, nadal wspaniałe. Nie chodzi mi nawet o same walory literackie – dobrych książek nie pasuje. Nie w tym rzecz, by powieść po mistrzowsku skonstruować czy pięknie napisać. Autor poszedł krok dalej: czytając Księgę szeptów masz bowiem wrażenie, że obcujesz z dziełem ważnym. W tym sensie nawet wartość literacka schodzi na dalszy plan (tam, gdzie jest z nią kiepsko – tu zaś absolutnie nie jest). Nagrodę uważam więc za szczególnie udaną. Dla kogoś, kto chce zacząć przygodę z literaturą środkowoeuropejską (w tym przypadku: rumuńską), nie ma lepszej propozycji.
Z minusów: nie znajduję.

Booker (nagrodzony: Paul Beatty – za powieść The Sellout)
Z plusów: od kiedy do Nagrody Bookera nominować zaczęto również Amerykanów (wcześniej w grę wchodzili jedynie piszący po angielsku pisarze z krajów dawnego Imperium Brytyjskiego), poziom konkursu wzrósł – i to znacząco*. Co ciekawe jednak, Amerykanie musieli na swoją kolej trochę poczekać: w poprzednich latach Bookery wędrowały głównie na antypody, do Australii (Richard Flanagan) i Nowej Zelandii (Eleanor Catton), raz zaś – na Jamajkę (Marlon James). Powieści wspomnianych autorów to prawdziwe arcydzieła – jak na ich tle wypada The Sellout? Cóż. Wypada nieco bladziej, niemniej – wciąż nieźle. Powieść trzyma poziom, jest dobrą książką (momentami: bardzo dobrą). Nie jest to z pewnością ta klasa co Flanagan, że nie wspomnieć tu o Catton (której Wszystko, co lśni jest, moim zdaniem, najlepszą powieścią, jaką kiedykolwiek wyróżniono Bookerem, powieścią klasy Dzieci północy, jeśli nie lepszą). Nie jest to nawet rzecz klasy Hańby (Coetzee to, mimo wszystko, pewna marka). Choć jednak w porównaniu z tymi dziełami The Sellout wypada nieco gorzej, ogólnie rzecz biorąc – jest to nadal jedna z najlepszych książek roku. I to wcale nie dlatego, że rok ten był słaby (bo był): powieść Beatty’ego broni się na własnych prawach. Na zachętę dodam jeszcze, że jest to jedna z najlepszych powieści komediowych, jakie ostatnio czytałem (a że czytałem m.in. Barnesa, jest to, jak sądzę, jakąś rekomendacją).
Z minusów: na tle trzech poprzednich Bookerów rzecz Beatty’ego wydaje się po prostu średnia.
*Oprócz głównej Nagrody Bookera przyznawana jest także nagroda międzynarodowa: dla najlepszej książki przełożonej w danym roku na język angielski. Do tego konkursu od lat akceptowano pisarzy z krajów innych niż kraje dawnego Imperium. Dopiero od 2013, kiedy to Bookerem nagrodzono Eleanor Catton, w głównym konkursie może wziąć udział każda książka, jaką napisano w danym roku w języku angielskim. Co – w praktyce – oznacza, iż Booker stał się nagrodą dla najlepszej anglojęzycznej powieści na świecie.

International Dublin Literary Award (nagrodzony: Akhil Sharma – za Family Life)
Z plusów: tę nagrodę lubię szczególnie. Nie jest to wprawdzie ani najbardziej znana, ani opiniotwórcza nagroda literacka w Europie. Zdaję sobie sprawę, iż pisać o niej w sąsiedztwie nagród takich jak Booker czy Nobel to dość znacząco podnosić jej rangę. To mówiąc, nigdy, nigdy, ani razu – nie zdarzyło mi się kwestionować podejmowanych przez jej jurorów decyzji. To oni pokazali mi Houellebecqua (którego Cząstki elementarne nagrodzili w 2002 roku, kiedy nikt jeszcze o nim nie mówił). To oni pokazali mi Orhana Pamuka (w 2003 roku). Co jednak ciekawe, nie sposób nie odnieść wrażenia, iż są to ludzie, którzy podchodzą do swojego zadania bardzo pryncypialnie: nie tyle zależy im na nagradzaniu najlepszych książek, ile na promowaniu najlepszych nienagrodzonych dotąd dzieł. Stąd też, jak sądzę, nagrodę otrzymał Akhil Sharma, choć na krótkiej liście znalazł się również Marlon James (z nagrodzoną wcześniej Bookerem Krótką historią siedmiu zabójstw). W konkurencji z dziełem Jamesa Family Life Sharmy wypada słabiej, to oczywiste. Jest jednak naprawdę porządnie skomponowaną (i bardzo solidnie napisaną) powieścią. Jej akcja osadzona jest na przełomie lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych XX wieku. Miejsce: Nowy Jork. Temat: życie imigranckiej hinduskiej rodziny. Co więcej? Nie powiem – sprawdźcie to sami. Choć Family Life nie jest najlepszym, co miałem okazję czytać w 2016, jest rzeczą naprawdę wartą uwagi.
Z minusów: to, co jedni uważają za plus, dla innych będzie minusem. Rozumiem, iż decyzja jurorów nie każdemu musi się podobać – nagrodzono bowiem książkę, którą chciano wyróżnić, nie zaś tę najlepszą. (Choć zasadniczo jestem przeciwnikiem podobnych stwierdzeń, muszę to przyznać, konkurować z Krótką historią siedmiu zabójstw powieść Sharmy naprawdę nie może.) Jeżeli jednak do rzeczy podejść z pewnym dystansem, jeśli przyjąć, iż nagrody literackie są zawsze wyróżnieniami, za którymi kryje się jakaś agenda, a komisje, nagradzając pisarzy, robią to również przez wzgląd na inne, nie zawsze bezpośrednio związane z jakością samego dzieła cele – to wybór ten okazuje się decyzją zrozumiałą… i mądrą.

Nagroda Goncourtów (nagrodzona: Leila Slimani – za powieść Chanson Douce)
Z plusów: Nagroda Goncourtów jest jedną z najstarszych i najbardziej prestiżowych europejskich nagród literackich. Choć przyznaje się ją jedynie za powieści pisane po francusku – ściślej zaś: za najlepszą francuską powieść w danym roku – to waga tego wyróżnienia bliska jest wadze Nagrody Bookera. Nic w tym dziwnego. Francuscy pisarze, jak czasem się mówi, nie potrzebują uznania reszty Europy. Francuski rynek wydawniczy sam w sobie jest większy niż suma większości rynków europejskich, francuska scena literacka stanowi odrębny mikrokosmos (rządzi się również innymi prawami). Relatywnie nieznani poza Francją francuscy pisarze zgarniają zaś Noble sprzed oczu znanych na całym świecie Europejczyków. Choć powieść Slimani jest jedyną w tym zestawieniu, której jeszcze nie czytałem – nie przełożono jej nawet na angielski! – wierzę, wiem, że jest tu na co czekać: czymkolwiek bowiem będzie, to, znając historię Nagrody Goncourtów, można sądzić, iż jest na co czekać. Czekamy. Recenzje są hurraoptymistyczne.
Z minusów: trudno (na chwilę obecną) powiedzieć.

Nike (nagrodzona: Bronka Nowicka – za powieść Nakarmić kamień)
Z plusów: dobrze, że przełamano pewne schematy. Nagrodę dostała osoba spoza literackiego establishmentu, co więcej – debiutantka, coś, co prawie się nie zdarza. Co więcej, muszę przyznać, iż powieść Bronki Nowickiej jest naprawdę, hm, ciekawa. Nie powiem, że dobra, bo to słowo najzwyczajniej w świecie do niej nie pasuje. Nakarmić kamień nie jest książką dobrą. Gwoli ścisłości, nie jest również książką złą. Co jednak ważne, jest książką inną, książką odmienną, nową (choć nie nowatorską), nietuzinkową. Choć nie sądzę, by rzeczywiście była najlepszym, co w tym roku napisano, jest wśród rzeczy najciekawszych.
Z minusów: zdaję sobie sprawę, iż rok 2016 był dla literatury rokiem dość słabym, tak w Polsce, jak na Zachodzie. To się zdarza. Jestem też świadom, iż Nagroda Nike zawsze była nagrodą nieco kontrowersyjną. Obok lat, kiedy nagradzano nią książki wybitne, są takie, kiedy to nagradzano średnie lub słabe, w najlepszym zaś razie – mocno wątpliwe. I choć uważam, że na tegoroczną Nike niesłusznie wylano aż tak ogromną falę krytyki, muszę przyznać, iż część zastrzeżeń jest przynajmniej w jakiejś mierze słuszna. To zresztą ryzyko, którego jurorzy powinni byli mieć świadomość. Fakt, że tak często zdarzało im się potem tłumaczyć z tej decyzji, usprawiedliwiać ją i uzasadniać w prasie i mediach, a nawet, jak miało to miejsce w jednym z przypadków, zarzucać krytykującym, iż się nie znają – działa, w moim odczuciu, na ich niekorzyść, tchnie amatorszczyzną i sprawia, że sam wybór wydaje się bardziej arbitralny, niż powinien. Inna rzecz zaś to pytanie, czy nagroda reklamująca się jako wyróżnienie dla najlepszej polskiej książki roku rzeczywiście powinna być aż tak kontrowersyjną.

Nebula (nagrodzona: Naomi Novik – za powieść Uprooted)
Z plusów: nagroda za powieść dla najlepszego amerykańskiego fantasty (pisarza science-fiction lub fantasy) powędrowała do Naomi Novik. Nagrodzona książka, Uprooted (w polskim przekładzie: Wybrana), to jedna z najciekawszych powieści fantasy ostatnich lat, dla nas, obywateli Polski, tym ciekawsza, iż akcja jej osadzona jest w mocno zmitologizowanym, po części baśniowym odpowiedniku Polski. Powieść nie jest zresztą typowym fantasy: przekracza granice gatunku, wychodząc na spotkanie beletrystyce, co, jak wiadomo, przeważnie wychodzi fantastyce na zdrowie. I choć kryteria, którymi przy ocenie książek kieruje się większość fanów fantastyki, mogą wydawać się nieco egzotyczne pozostałym czytelnikom, Uprooted to rzecz, o której warto pamiętać. Jeżeli chcesz zacząć przygodę z fantasy, to może być całkiem niezły punkt wejścia.
Z minusów: nie znajduję. To mówiąc, pamiętajmy, iż Nebula jest nagrodą specyficzną, podobnie jak specyficzną jest półka, z której książki się tu nagradza. Ostatnio jednak Nebula z nagrody niszowej stała się nagrodą wychodzącą na zewnątrz. Często nagradza się nią powieści, które mają pokazać niezainteresowanym fantastyką czytelnikom fantasy i science-fiction z tej bardziej przystępnej strony.
Cokolwiek by mówić, książka jest dobra.

Nobel (nagrodzony: Bob Dylan)
Z plusów: niesamowicie ciekawa nagroda dla niesamowicie ciekawej osoby. Choć o Dylanie od lat mówiło się w kontekście Nagrody Nobla (w 2011 roku, zapewne za sprawą jakiegoś przecieku, figurował on na listach niektórych brytyjskich bukmacherów jako jeden z faworytów), nikt nie spodziewał się tej nagrody. Owszem, od lat nie nagradzano Noblem Amerykanów (ostatnio Toni Morrison – we wczesnych latach dziewięćdziesiątych). Tym nNiemniej Nobel dla Dylana to wciąż pewne zaskoczenie, również dlatego, że nie otrzymał jej (a w konsekwencji też, jak myślę, nie otrzyma) żaden z amerykańskich Wielkich Pisarzy: ani Roth, ani Pynchon, ani DeLillo, ani McCarthy (że o młodszym pokoleniu nie wspomnę). Kontekst polityczny jest tu przy tym oczywisty – wybory. To mówiąc, Dylan z całą pewnością stanowi ciekawy dodatek do Nnoblowskiego panteonu, nagroda zaś, jak się często komentuje, poszerza nieco granice tego, co dotąd uznawaliśmy za literaturę (Nobel ma ten opiniotwórczy potencjał). Nadto, po raz pierwszy od wielu, wielu lat nikt niezainteresowany literaturą nie zapyta: Co? Dylan? Boże, a kto to?
Z minusów: Jak powiedziałem: nagrodzono Amerykanina. Co w praktyce oznacza mniej-więcej tyle, że nieprędko stanie się to ponownie. USA jest państwem wielkim (obszarowo i pod względem ilości mieszkańców), Nobla nie dostanie naprawdę wielu świetnych pisarzy. Wspomniana przeze mnie czwórka to tylko czubek wierzchołek góry lodowej. Nie nam wprawdzie, powie ktoś z zewnątrz, mówić, co ma robić Komitet Noblowski – jest to prawdą, niemniej, pamiętajmy, Nobel ma pewne miejsce w kulturze, a miejsce to zobowiązuje. To właśnie dlatego tak często krytykowano tę nagrodę nie tyle za to, kto ją dostał, ale też za to, kto jej nie dostał – rzecz, która w przypadku innych wyróżnień byłaby nie do pomyślenia. Jest dość smutne, że Philip Roth ma szansę dołączyć do listy Noblowskich wyrzutów sumienia. Patrząc na to z tej jaśniejszej strony, nie będzie mu tam z pewnością samotnie. Towarzystwo też wyborne: Joyce, Borges, Nabokov, Kundera – że nie wspomnieć o Tołstoju!

Paszport Polityki (nagrodzony: Łukasz Orbitowski – za powieść Inna dusza)
Z plusów: Inna dusza to powieść znakomita. Inna od reszty książek autora, nie sposób zaprzeczyć. Dużo lepsza i dojrzalsza, dużo, dużo poważniejsza. Dla kogoś, kto, jak ja, wychowywał się w latach dziewięćdziesiątych, kiedy to rozgrywa się jej akcja – lektura obowiązkowa. Dla reszty – przynajmniej lekki priorytet, ponieważ książka Orbitowskiego stanowi pierwszy od lat na polskim rynku tak bardzo udany mariaż literatury gatunkowej z poważną beletrystyką. Ogólnie rzecz biorąc doskonały wybór, tym bardziej, że Orbitowski, pisarz jedyny w swoim rodzaju (nie zawsze bardzo dobry, częściej niezły, zawsze jednak – diabelnie ciekawy!) od dawna zasługiwał na jakiś rodzaj większego, poważniejszego wyróżnienia. Z tą nagrodą z całą pewnością stanie się bardziej rozpoznawalną postacią, również w beletrystycznym mainstreamie.
Z minusów: Inna dusza ma swoje minusy. Jak większość powieści Orbitowskiego, nie jest książką idealną. Nawet jednak w tym miejscu trudno mi powiedzieć cokolwiek na nie. Jeśli bowiem tu i ówdzie rzecz ugina się pod ciężarem literackiej proweniencji autora (Orbitowski jest z zamiłowania raczej fantastą niż beletrystą czy autorem powieści opartych na faktach), to jakimś cudem nawet to wychodzi jej na zdrowie. Koniec końców, jestem fanem – zarówno powieści, jak i tej nagrody.

Pulitzer (za powieść) (nagrodzony: Viet Thanh Nguyen – za powieść The Sympathizer)
Z plusów: wojna w Wietnamie to jedna z największych amerykańskich traum. Nic dziwnego, że do dziś pisze się o niej powieści. Temat jest trudny i niełatwo jest się z nim zmierzyć. Jednak Viet Thanh Nguyen wychodzi z tej próby nieco poobijany. The Sympathizer (polski przekład: Sympatyk – raczej średni, robiony ewidentnie naprędce, nie polecam) jest powieścią odważną, obrazoburczą, oryginalną i dobrze napisaną. Choć rozliczenie, które przedstawia, jest bardzo bolesne, sama rzecz daje też pewną nadzieję – że to, co się stało, cokolwiek to było – da się pojąć oraz że ludzi, również tych po drugiej stronie, można zrozumieć. Pokazuje, jak zniuansowane potrafią być przyczyny naszych działań, jak skomplikowanymi są w istocie nawet te najprostsze z pozoru sytuacje. Dla Amerykanów – na pewno trudna lektura. Tym lepiej, że to oni, właśnie oni ją nagrodzili.
Z minusów: Pulitzer ma swoje wzloty i upadki. Do tych pierwszych należy choćby nagrodzony ostatnio Szczygieł Donny Tartt. Tych drugich wymieniać tu nie chcę. The Sympathizer może być jedną z najlepszych książek o Wietnamie, nie jest jednak jedną z najlepszych książek w ogóle. Nie bądźmy jednak nadmiernie krytyczni: rzecz zdobyła w roku poprzednim większość najważniejszych amerykańskich nagród literackich. Ewidentnie – są powody.

World Fantasy Award (w kategorii Life Achievement) (nagrodę otrzymali Dayid G. Hartwell oraz Andrzej Sapkowski)
Z plusów: WFA przyznaje się w kilku kategoriach. Najbardziej interesującą jest, ma się rozumieć, ta ostatnia, najważniejsza: Life Achievement, tj. nagroda za całokształt twórczości. Nagrodę tę nie bez powodu określa się mianem Nobla Świata Fantasy. Fani Sapkowskiego (tych zaś, myślę, nie brakuje) mają więc powód do radości. Pozostaje jednak pytanie: jaka w tym zasługa książek, jaka zaś – robiących tak wielką furorę gier o Wiedźminie?
Z minusów: Sapkowski to, jak wiadomo, człowiek o pokaźnym ego, przynajmniej publicznie. Jeśli już wcześniej, wygłaszając niczym prawdy objawione swoje przerażająco niedogotowane poglądy na literaturę (i sztukę w ogóle), był dosyć trudny do zniesienia (by nie powiedzieć, że po prostu śmieszny), to teraz, istnieje pewne ryzyko, stanie się prawdziwie nieznośny. Sama nagroda również pozostaje wątpliwa. Na ile jest ona nagrodą literacką, w jakim stopniu zaś Sapkowski zawdzięcza ją popularności produkcji studia CD Projekt Red? Saga o Wiedźminie to wielkie dzieło polskiego fantasy, co do tego nie ma żadnych wątpliwości. Trzeba jednak powiedzieć to głośno: nawet jeżeli jesteśmy jej oddanymi fanami, nie jeden raz jeszcze usłyszymy, iż nagroda dla Sapkowskiego jest tak naprawdę nagrodą dla Wiedźmina, nagrody dla Wiedźmina zaś od dawna nie są nagrodami wyłącznie dla książek, lecz dla Wiedźmina – jako całości. W tym za dla tak często krytykowanych przez samego Sapkowskiego gier o Geralcie. (Na szczęście – sprawę tę studzi fakt, że nagroda przyznana została dwóm osobom. Jeżeli bowiem jest jakiś sposób, by złagodzić literacką kontrowersję, to podzielić ją na dwa. Jak tutaj.)

PODSUMOWANIE PODSUMOWANIA
Powyższa lista nie jest listą kompletną. To jasne. Jest też listą – przynajmniej po części – arbitralną. Nie będę ukrywał, że tworząc ją, kierowałem się również swoimi upodobaniami. To mówiąc, starałem się napisać o rzeczach, według mnie, najciekawszych. Stąd obecność Nebuli i WFA – z powodu wątków, nazwijmy je, polskich – obok nagród z rodzaju Bookera czy Nobla. Nike, co oczywiste, pominąć nie mogłem. Obecność Paszportu Polityki to kwestia sympatii, jaką od dawna budzi we mnie twórczość Orbitowskiego. Jakkolwiek nie spojrzeć, zestawienie to, tak czy inaczej, nie miałoby szans być kompletnym. Jeżeli zaś, mój drogi Czytelniku, moja droga Czytelniczko, dowiedziałeś/dowiedziałaś się z niego czegokolwiek nowego, to zadanie swoje uważam za choćby po części spełnione.

O AUTORZE
Przem:
Fan gier, filmów i literatury. Pasjonat sceny startupowej (współprowadzący poświęconą jej stronę Starting Things Up). Z wielką uwagą śledzi inicjatywy pojawiające się na serwisach crowdfundingowych. Te najciekawsze – stara się wspierać.